Część V
Perspektywa Gabi
Kiedy się obudziłam w tej
samej Sali leżał Grzesiek i chłopak z grzywką na bok , a przy nim siedział
kolega jego. Smutno mi się zrobiło bo nie było żadnej dziewczyny przy mnie ale
byłam w błędzie Beata z Olą siedziały naprzeciwko mnie, i się tylko uśmiechały
a Kinia była u Paulina . Tez chciałem do niej iść, ale wszedł chłopka, który
spowodował wypadek, wracał od niej, był cały blady głos mu drżał a po twarzy
spływała łzy. Przeraziłam się strasznie nie wiedziałam co tam zobaczę. Miałam
taką ochotę go uderzyć, ale się powstrzymałam po prostu nic by to nie zmieniło
Myślałam ze jest to nadęty kretyn, który zadziera nosa, ale się myliłam.
Dzień po wypadku
Perspektywa Beaty
Obudził mnie dźwięk sms
Becia jak będziecie
jechać do szpitala zajdzie do sklepu i kupcie jakieś owce itp.. Z góry dziękuję
a i jakbyś mogła to dal Grześka przynieś kawę heh J
- była to Gabrysia
Nic jej nie odpisałam żeby
pomyślała ze nie przyjdziemy, chciałam im zrobić niespodziankę.
Poszłam do dziewczyn żeby je obudzić,
ale one już po wstawały. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę.
- Jedziemy zaraz do szpitala
– powiedziała King
- PO drodze wskoczymy do sklepu,
Gabi do mnie pisała
- No dobra to pij szybciej tą
kawę i idziemy – zaczęła pośpieszać mnie Ola
po kilku minutach wyszliśmy z
domu . Rozmawialiśmy o Londynie i co dalej będzie z naszą drużyno.Naszą rozmowę
przerwał Pan Kamil
- Dziewczyny, czemu nic mi
nie powiedzieliście?- Zaczął krzyczeć trener – Wiecie jak ja się bałem o was, a
gdzie jest reszta? – Zapytał zdziwiony
- Przepraszamy, nie mieliśmy
głowy na to. – zaczęła tłumaczyć Olka -
Gabi jest w szpitalu
- A Paulina?
- Ona jest w śpiące –
rozpłakałam się , a potem Trener i zaczął nas przytulać
- JA za jakąś godzinę
przyjadę do szpitala tylko powiedzcie, w której Sali leżą
- Gabrysia w 120 a Paulina
121.
Pan Kamil bez słów odszedł, żebyśmy
nie widziały jak płaczę.
Zaszłam do najbliższego
sklepu i wzięłam trochę owoców, słodyczy i cos do picia . Podczas drogi żadna z
nas się nie odzywała. Kiedy już dotarliśmy na miejsce każdy spał Nie chciałyśmy
ich budzić wiec zostawiliśmy zakupy na stole i po cichu wyszliśmy Poszliśmy do
sali obok kiedy weszliśmy do środka, przy Paulinie stał lekarz i Max.
-Dzień dobry. Jak tam z
Pauliną – zapytała się Kinga
- Dzień dobra. Już coraz lepiej,
zaraz odłączymy maskę tlenową .Nie było żadnych komplikacji. Powinna się
obudzić tak mniej więcej za 2 dni. Ale jak się obudzi nie powinna od razu
wstawać – powiedział doktor i wyszedł.
Byliśmy zadowoloną ze jest
coraz lepiej.
- Max długo tu siedzisz?
Zapytałam się
- Od wczoraj – powiedział
ocierając czoło
- Chodź pójdziemy do tamtych
może już wstali, kupiłam im owoce i takie duperele
- No dobra - wstał powoli
Widać było po nim ze jest wykończony,
szkoda mi się jego zrobiło. Weszliśmy do nich, na szczęście nikt nie spał wiec
mogłam rozpakować zakupy.
- Cześć , jak się czujecie?
-Zapytał się Max
- Już coraz lepiej –
odpowiedział pierwszą chłopak z grzywką na bok
- To dobrze – powiedział Max
i zaczął mi pomagać rozpakowywać zakupy .
- O Boże zapomniałam
przynieść kawę dla Grześka przepraszam – na śmierć zapomniałam – rozpakujcie
zakup a ja jeszcze skoczę po kawy – powiedział i wybiegłam z Sali
Po 10 minutach doszłam do
najbliższego baru, złożyłam zamówienie i musiałam trochę poczekać. Po 15
minutach byłam już na miejscu , szłam korytarzem i naglę się z kimś zderzyłam
- Ej mógłbyś uważać –
wrzasnęłam na tą osobę
- Przepraszam zamyślałem się
– powiedział z uśmiechem chłopak – E to
ty , koleżanka Gabrieli ,
- zaczął się śmiać
- Masz szczęście ze nie
rozlałam na Ciebie kawy – uśmiechnęła się – Beata jestem miło mi
- Nathan , mi bardziej J Daj pomogę Ci
- Dziękuje ale nie trzeba ,
ty powinieneś w łóżku leżeć a nie włóczysz się po korytarzu
Nathan zabrał ode mnie dwie
kawy i się uśmiechnął
- Nie mogłem już usiedzieć w
tym łóżku – zaczął się śmiać
Niestety nasza rozmowa się
skończyła, bo dotarliśmy na miejsce, ja rozdałam kawy i usiadłam przy oknie .
Kąta okiem zerkałam na Nathan. On czasami to zauważał i się uśmiechał, ma taki
piękny uśmiech. Potem jak głupia wpatrywałam się w okno
- Beata halo tu ziemia! –
Krzyknęła Ola
- nie krzycz słyszę Cię!
- yhym coś wątpię – i zaczęła
się śmiać – Pan Kamil przyszedł jest teraz u Pauliny , siedział tu ponad 10 min
a ty ani słowem się nie odezwałaś
- Ola odczep się od niej jest
po prostu zmęczona – powiedziała Gabrysia i przytuliła mnie , nie protestowała
jak zazwyczaj to robię , ponieważ tego mi najbardziej brakowało . Każdy się na
nas patrzy a my na nich i zaczęliśmy się śmiać.
- Młoda jadłaś coś dzisiaj? –
Zapytał Grzesiek
W oczach stanęły mi łzy bo
zazwyczaj Paulina tak na mnie mówiła, zauważyła to Kinga i zaczęła mnie
pocieszać i mówiąc ze wszystko będzie w porządku
- Kinia ale ja to wiem, po
prostu brakuje mi jej. - W tym samym czasie zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Beata gdzie idziesz! –
Zaczęła zatrzymywać mnie Ola
- Do Pauliny - uśmiechnęłam
się i wyszłam
Przy niej siedział Trener,
który chował zapłakane oczy w rękach. Pan Kamil i jego żona traktuję nas
wszystkich jak własne dzieci, dlatego tak przezywali to wszystko, a my możemy zawszę na nich,
liczyć , Tacy przebrani rodzice. Podeszłam do niego i położyłam swoją rękę na
ramieniu. Patrzyłam jej prosto w oczy miałam przeczucie ze zaraz się obudzi,
minęło więcej niż 30 min a ona nadal nie wstawała. Powoli traciłam nadzieję ze
dzisiaj się obudzi . Panu Kamilowi zaczeła dzwonić komórka wiec wyszedł żeby
odebrać . Po kilku minutach wrócił do Sali ale tylko dlatego żeby się pożegna
- Przepraszam was dziewczyny
muszę już iść, mam małe kłopoty, ale się nie martwcie!- Uśmiechnął się i wyszedł,
nawet nic nie zdążyłam opowiedzieć.. Posiedziałam przy niej jeszcze z dobrą
godzinę jak i nie więcej, i wyszłam się przewietrzyć. Przed szpitalem siedział
Max z papierosem w ustach przysiadłam się do niego nic niemówiące i
siedzieliśmy w milczeniu. Potem dołączyliśmy do reszty.
- Gdzie wy byliście – zaczął
zadawać pytania Nathan
- Musiałem zapalić a Beata
wyszła się przewietrzyć – Wytłumaczył Max
Weszłam bez słowa i położyłam
się przy Gabryścę
- Becia chodź pójdziemy już
do domu– powiedziała z litością Kinga
- Kinia nie mam siły.
- Mogę zadzwonić po Toma żaby
was zawiózł – zaproponował Max
- A ty, czym jesteś? –
Zapytałam się
- Samochodem, ale … - nie
dałam mu dokończyć
- To, po co będziesz dzwonił
po niego jak ty nas możesz zawieść
- Nie nich on może dzisiaj
nie prowadzi – Wydarł się Nathan
- Przestań Nathan! Ja mu ufam
i wiem ze nic się nie stanie – powiedziała Gabrysia
Max się tylko uśmiechnął
- No to do jutra – pożegnaliśmy
się ze wszystkimi i wyszliśmy.
Max bezpiecznie zawiózł nas
do domu.
- Dziękujemy – powiedziała
Ola – wejdź do środka
- Nie ma, za co – i się końcu
uśmiechnął – Dziękuje, ale jeszcze chcem zajechać do szpitala
- Nie ma żadne, ale.. Nie
będziesz po nocy jeździł, na dodatek zmęczony –Kinga starała się go namówić – u
nas może się wkońcu wyśpisz!
- Radzę Ci nie negocjować z
nimi – zaczęłam się śmieć – wejdź dla świętego spokoju
- No dobra niech wam będzie.
Jesteście strasznie uparte – powiedział Max – mógłbym zadzwonić do Toma i
uprzedzić go ze zostaje u was, żeby się nie martwili.
- No pewnie – i wyciągnęłam
telefon z kieszeni – potem zostaw go gdzie kolejek, ja idę już spać Dobranoc.
- Dobranoc – odpowiedzieli
chórem
Ledwo, co weszłam po schodach,
ale wkońcu dotarłam na miejsce przebrałam się w piżamy i poszłam spać.
__________________________________________________________________
No i jest część V :) / Maksymiliana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz